Ten kolorek obecnie u mnie na tapecie stale się pojawia :) Może dlatego, że trafiłam na fimo w tym kolorze i piękne sznurki sutaszowe. Na sutasz chwilowo czasu nie ma - z 3 dzieci w domku non stop to i tak cud jak się uda coś porobić. A że cuda zdarzają się rzadko... :)
Post miał być jeszcze w czerwcu - w stylu, że miętą czerwiec zaczęłam i kończę. Nie udało się. Czasu zabrakło. To choć w lipcu pokażę Wam co tam wymociłam w tym kolorku.
I tak:
- kolczyki z kwiatuszkami dla teściowej
- kolejne :)
- spinka mała w pastelach z miętą
- spinka cała w mięcie
- kolczyki z małymi pastelowymi kwiatkami
- kolejne spinki
- sztyfty różyczki
- sztyfty kwiatuszki
- muffiny miętowe
- jadeitowa bransoletka z ręką Fatimy
Trochę się tego uzbierało - choć niestety wiele rzeczy robione osobno. Brak czasu odczuwam szczególnie teraz, gdy każdego dnia całą ferajnę trzeba zająć a i rytm dnia jest rozjechany :) Choć dzielnie się staram to robótki kiepsko na tym wychodzą :D
Jutro zmieniamy klimat i jedziemy do dziadków, czekają na nas Bałtów i Kraków - już nie mogę się doczekać choć to tylko jednodniowe wypady będą.
Pozdrawiam Was serdecznie.
przepiękne! wszystko:)
OdpowiedzUsuńBeatko, ten miętowy kolor i mnie zniewala od pewnego czasu:) Wszystkie te male cudeńka, które zrobiłaś są śliczne:) Spineczki wprost zachwycające:) Dziękuję za odwiedziny w Zaciszu i pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńśliczne te miętowe spinki, mi też aktualnie ten kolor się podoba. Miłego pobytu u dziadków życzę:)
OdpowiedzUsuńależ piekne te Twoje maleństwa!
OdpowiedzUsuńdziękuję Beatko za miłe slowa- całuski!
fajne te biżutki miętuskowe porobiłaś...:)
OdpowiedzUsuńcudowe Twoje prace! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń