No jestem jestem... muszę przyznać, że czasu na komputer, internet a szczególnie na robótkowanie mam mniej niż kiedyś. I to nie przez najmłodszą pociechę a właśnie z powodu starszaków, którzy są żywi i w ładną pogodę najchętniej by do domku nie wracali. No dobra chyba tylko po to, żeby napełnić na nowo butelki na picie i ewentualnie coś zjeść. Ale trzeba im przyznać, że są mistrzami w jedzeniu w warunkach polowych i patrząc na ćwiczących na rzece żołnierzy mogliby konia z kopytami zjeść a z miejsca się nie ruszyć. Muszę tych żołnierzy Wam sfotografować bo ćwiczenia naprawdę wyglądają super. A w okolicy mamy duże koszary i przystojniaków chodzących z mapami w rękach :) Tak czy inaczej robię różne większe i mniejsze drobiazgi a nie mam kiedy ich kończyć lub sfotografować i pokazać.
Dziś naszyjniczek, o który poprosiła mnie już dawno koleżanka. Delikatny ale w takim "indian style" - woskowany sznurek, dużo metalowych ozdóbek a w centralnym punkcie piękny kamień cytrynu. Wyleżał się bo nie byłam pewna czy będzie mi tu pasował czy powinno być coś bardziej "skalnego" ale jak już poradziłam sobie z przewleczeniem sznurków przez otwory metalowych ażurów ( a uwierzcie nie było to latwe) to stwierdziłam, że pasuje idealnie. Właścicielce też przypadł do gustu :) Choć nadal mam wyzwanie zrobić dla niej większe cudo i bardziej wyraziste. Oj muszę się wziąć do roboty bo trochę pracy nad nim będzie.
Na dokładkę dorzucę dwie nowe pary kolczyków w decoupage. Nowe się robią :)
Z wycieczek ostatnich - odwiedziliśmy Muzeum Transportu w Lucernie. Chłopcy zachwyceni- co nie dziwi bo kto nie lubi ciuchć, statków, samolotów i maszyn pracusiów :)
Mama też musiała mini parowozem się przejechać :)
I to co tygryski lubią najbardziej - prawdziwe maszyny do zabawy ... :D
Dzisiaj na tyle :) Pozdrawiam.
Dziś naszyjniczek, o który poprosiła mnie już dawno koleżanka. Delikatny ale w takim "indian style" - woskowany sznurek, dużo metalowych ozdóbek a w centralnym punkcie piękny kamień cytrynu. Wyleżał się bo nie byłam pewna czy będzie mi tu pasował czy powinno być coś bardziej "skalnego" ale jak już poradziłam sobie z przewleczeniem sznurków przez otwory metalowych ażurów ( a uwierzcie nie było to latwe) to stwierdziłam, że pasuje idealnie. Właścicielce też przypadł do gustu :) Choć nadal mam wyzwanie zrobić dla niej większe cudo i bardziej wyraziste. Oj muszę się wziąć do roboty bo trochę pracy nad nim będzie.
Na dokładkę dorzucę dwie nowe pary kolczyków w decoupage. Nowe się robią :)
Z wycieczek ostatnich - odwiedziliśmy Muzeum Transportu w Lucernie. Chłopcy zachwyceni- co nie dziwi bo kto nie lubi ciuchć, statków, samolotów i maszyn pracusiów :)
Mama też musiała mini parowozem się przejechać :)
I to co tygryski lubią najbardziej - prawdziwe maszyny do zabawy ... :D
Beatko ja Cię podziwiam, że robisz cokolwiek :D
OdpowiedzUsuńPiękne te kolczyki decu i pierwsze na pewno by się podobały mojej koleżance :)Może coś z filetem zrobisz??
Fajnych masz budowniczych a żołnierzy chętnie zobaczę ;P
Beatko kochana piękne rzeczy robisz!!!!! super!:D
Śliczności, Beatko:) A kolczyki przepiękne:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że chłopacy zadowoleni z takiej wycieczki. Sama z przyjemnością odwiedziłabym takie miejsce:)
kolczyki niezłe ale czekam na większy wybór...hehehehhe...buziole
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia z wycieczki :)
OdpowiedzUsuńnaszyjnik rewelacja ! :))
śliczny naszyjnik
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia w moim rozdaniu!
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i udział w candy.Relacja z muzeum rewelacyjna, frajda niesamowita.Kolczyki bardzo ładne.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem! super ten indiański i kolczyki a chłopaki Twoje to normalnie pierwsza klasa! moi też by poszaleli na tym sprzęcie
OdpowiedzUsuńcałuski♥
kolczyki swietne indinskie klimaty tez fajne ;)
OdpowiedzUsuńjejku, Kochana - czasu jak na lekarstwo a Ty tworzysz cudowności :)
OdpowiedzUsuńsuper mieliście wycieczkę :)
dzieki dzieki dziewczyny
OdpowiedzUsuń