Wiem wiem, że wyniki miały być wczoraj ale zostałam pokonana przez grypę żołądkową :( Po dwóch dniach walki z nią u moich maluchów dopadło i mnie. Rano było znośnie a później z godziny na godzinę nie mogłam się ruszyć z powodu bólu mięśni i skurczy w żołądku. Nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym tych przyjemności :( Chylę czoła moim dzieciakom, że z dogorywającą matką jakoś przetrwali - co będzie im wynagrodzone dzisiaj bo od wieczorka pada śnieg i zaraz pójdziemy na spacer. Ja w sumie nie powinnam jeszcze ale czego się nie robi dla własnych dzieci :D
Na dobry humor pokażę Wam co mój młodszak jak lepiliśmy w fimo zrobił dla swojej mamusi (mi nie zostaje nic innego jak ją teraz nosić - bo zrobiłam z tego broszkę :))
Co by nie przedłużać podaję wyniki CANDY :)
Nie spodziewałam się takiej ilości zgłoszeń - szok szok szok
Dziękuję wszystkim, szczególnie tym co obserwują, komentują, wspierają. Dodam, że w związku z moją chorobą wszystkie zgłoszenia z wczoraj po 12 dodałam do losowania.
I tak:
relacja fotograficzna zaczęło się tak:
W tym momencie aparat nienaładowany odmówił współpracy więc rozwinięcia pierwszego losu już nie sfotografowałam :( Musicie wierzyć na słowo lub dopytywać starszaka bo bardzo przeżywał kto co wygrał :)
kolczyki kolce powędrują do Grecji do
a bransoletka sutaszowa z serduszkiem do
Marzenko - daję Ci jeszcze taki wybór - może być ta bransoletka ale kluczyk dziewczyna tu na miejscu sobie zażyczyła do innej bransoletki i mi się sprzedał, więc bym go czymś zastąpiła w niej, żeby było dużo. Ale nagrodą dla obserwatora chciałam, żeby były kolczyki brązowo-różowe. Jeden jest gotowy ale z powodu choróbsk moich dzieci nie dałam rady z drugim. Jak wolisz kolczyki i chwilkę poczekasz to dokończę i będą kolczyki. Pisz na maila adres i co wybierasz :)
Czekam na adresy na mailu - im szybciej dostanę tym szybciej wyślę. Gratuluję !
A dziś dołożę jeszcze szkatułkę, jaką zrobiłam dla mojego męża. Każdy kto go zna wie jaki kolor uwielbia. Miałam szkatułkę, którą powiedzmy spisałam na straty bo źle nakleiłam serwetkę. Po zabawie z papierem ściernym (choć doskonale mi to nie wyszło ale brak narzędzi tutaj robi swoje) wygląda o niebo lepiej. Najważniejszy szczegół jest na wierzchu - tymi ręcami wylepiona czarna owieczka. Mąż nie wierzył, że mi wyjdzie więc go mocno zaskoczyłam. Siebie również bo moje zabawy z fimo kiedyś tam były tragiczne. A teraz idzie mi to znacznie lepiej a pudełko wyszło super i już mam pomysł na małe szkatułki dla małych dziewczynek na ich skarby. Podoba się Wam? Taki mini prezent walentynkowy z okazji nie obchodzenia walentynek :P
Pozdrawiam i miłego dnia życzę.