W ostatnich dniach doprowadziłam w tempie błyskawicznym dwie wymianki do końca i będę się chwalić bo jest czym. Takie cudowności nadostawaliśmy, że do tej pory buźka mi się uśmiecha. No dobra może nie uśmiecha mi się tak stale bo kilka dni z wirusem w domku walczyłam aż dopadło i mnie i dwa dni z życiorysu mi wyjęła choroba. Ale wracam już do żywych i działam dalej :)
Pamiętacie szybki quiz bransoletkowy? Zdecydowałam, że nagrodę wyślę
Eli z czary-mary i wiecie co się stało? (Kto nie bywa u Eli ale w to wątpię) - bransoletka została zwyczajnie ukradziona prosto z paczki. Paczuszkę chciałam wysłać jak najszybciej po dotarciu do Polski więc słałam znad morza ale z adresem swoim (gdyby coś, żeby wróciła do mnie do domku). Słałam tak dwie paczuszki. Jedną do Eli poleconą, a drugą do Kaśki z sutaszkami - poleconą ale z zadeklarowaną zawartością. I jak widać tylko tak trzeba robić. Bo wówczas boją się ruszać oklejoną ich dodatkowymi znaczkami paczkę, a tak hulaj dusza robią co chcą. A najgorsze, że przecież nic nikomu nie udowodnisz :( Szczerze gdyby ktoś z PP po zobaczeniu bransoletki i przecie mojego adresu bloga napisał do mnie, że nie stać go na taką bransoletkę ale tej nie ukradł tylko puścił dalej, ale marzy dla siebie/dziecka/żony o takiej to wolałabym takiej osobie za uczciwość zrobić nową i tyle. Ale cóż ktoś wolał dokonać innego wyboru. A ja się nauczyłam, że trzeba paczki ubezpieczać i nie dawać możliwości nikomu na kradzież :( Smutne prawda?
Tak czy inaczej żal mi było, że Ela swojej bransoletki nie dostała i stale jej pisałam, że jakąś nową jej wymyślę. Na co ten łobuz mi pisał, że będzie się rewanżował. Tak od maila do maila wymyśliłam, że jak ma się rewanżować to ja odrazu z pocałowaniem ręki mogę przygarniać jej skrzaty, aniołki czy owieczkę. I tak się stało - dogadałyśmy super szybką wymiankę. Ja szczęśliwa bo mam na Mikołaja super fajne przytulaki dla moich skrzatów, a Ela mam nadzieję, że też zadowolona bo dostała to co jej pasuje :)
A czemu wymianka w kolorach Ziemi? Bo o takie barwy poprosiła Ela :)
Najpierw Ela wybrała sobie zegarek ze stópką, który pokazywałam
TU.
I obowiązkowo musiała być bransoletka - kombinowałam, zestawiałam sznurki, żeby pasowały do wyzwania kolorystycznego.
Tak oto powstała morska bransoletka
A na dokładkę na szybko domówiłam zawieszek i zrobiłam jeszcze niespodziewajkową bransoletkę za tamtą zaginioną i tak poprostu :) A zależało mi na niej ze względu na pomysł :) Skoro Ela szyje to użyłam wszelakich atrybutów osoby szyjącej, więc mamy maszynę i nożyczki.
A zobaczcie co my dostaliśmy:
chłopcy pod poduchami znajdą aniołki - po kolorach wiadomo, który dla którego (muszę tylko uważać, żeby nie trafili na tego posta :P)
a malutka owieczkę z ręczniczkiem :)
Ja jestem przeszczęśliwa - jako mama, że mam dla moich aniołków coś czego sama w życiu bym nie zrobiła a wiem, że im sprawią wielką radość. Elu dziękuję Ci raz jeszcze!
Dziś króciutko. Szykuję kolejne posty tym bardziej, że wszyscy pytają o zwyklaki pod choinkę, więc pojawią się posty masówki ze zdjęciami co by było w czym wybierać :) Pozdrawiam