Jak widać coś tam dłubię w biżutach, choć przyznaję bez bicia - czasu totalnie brak. Zmobilizowana przez Dorotę Gurianę zaprosiłam kilkanaście dziewczyn na warsztaty u mnie w domu. Jestem szczęśliwa, że mogłam się spotkać z tyloma znanymi mi osobami, poznać nowe twórczo zakręcone osoby, miło spędzić czas. Uwierzcie po tym zwariowanym czasie w ciągu ostatniego roku czuję, że wracają mi siły, czuję, że odżyłam. Nawet moje byłe wychowanki powiedziały, że widać różnicę. A myślałam, że ja jako osoba ciągle w biegu dołków nie łapię. Jak widać każdy może mieć gorszy czas w życiu. I choć nie jest lepiej i pewnie nie będzie już, to zbieram się w sobie i wychodzę z kokonu. Spotykam się z ludźmi, działam. I o to chodzi.
Dlatego dziś kilka zdjęć naszyjnika wykonanego pod okiem Doroty. Zmobilizowała mnie na tyle, że za chwilę coś nowego musi powstać bo materiały zgromadzone mam na kolejne tworki.
Wisior z miedzi, pokrytej cyną, oksydowany, ozdobiony.
Jest cudowny. A te kianity są przepiękne.
Pozdrawiam Was jesiennie i zapraszam do odwiedzin, bo kilka nowych rzeczy mam do pokazania.
Świetny naszyjnik!
OdpowiedzUsuńWooow, jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńcudowny....bardzo ale to bardzo mi się podoba WOW
OdpowiedzUsuńŚliczny i wyjątkowy! Świetna praca :)
OdpowiedzUsuń